Przed KSW 27 Cage Time: Mariusz Pudzianowski vs Oli Thompson

(zdj. wp.pl)

Pojedynek, który bez wątpienia zelektryzuje publiczność zgromadzoną w Sopocko-Gdańskiej Ergo Arenie i przed telewizorami. Naprzeciw siebie staną nasz „Słowiański Wicher” i Angielski „Spartan”. Mariusz „Król Przysłów i powiedzonek” oraz „Król Leonidas”. Jest to pojedynek z rodzaju „Trafiła kosa na kamień” gdyż, chyba po raz pierwszy naprzeciwko Polskiego „Dominatora” stanie były strongman, niemal dorównujący mu siłą fizyczną. Proszę Państwa przed wami: 240 kg testosteronu i mięśni zamkniętych w klatce.

„Nosił wilk razy kilka ponieśli i wilka” Oli Thomspon znany jest ze świetnych obaleń, ale Pudzianowski w drugim pojedynku z McCorklem pokazał, że „nauka nie poszła w las” i z doskonałym timingiem sprowadzał rywala do parteru. Anglik ma o wiele większe doświadczenie w walce w klatce i będzie próbował wykorzystać tą przewagę zadając krótkie ciosy oraz kolana w klinczu. Jednak myślę, że Mariusz „Nie da sobie w kaszę dmuchać” i wykorzysta swoją olbrzymią siłę fizyczną, aby wychodzić z takich pozycji lub obracać je na swoją korzyść.

„Gdyby kózka nie skakała…” Oli Thomspon w pewien sposób zlekceważył „Pudziana” biorąc inną walkę zaledwie miesiąc przed ich starciem. Jak to mówią „Zachłanny dwa razy traci” i Thomspon może nie zdążyć się pozbierać po druzgocącej porażce z Gzim Selmani. Albańczyk w zaledwie 18 sekund zdołał posłać Anglika na deski „latającym kolanem”, po czym skończył rywala „duszeniem gilotynowym”. Tak się kończy, gdy ktoś chce „złapać dwie sroki za ogon”.

„Nie taki diabeł straszny…” Wielu ekspertów w roli faworyta widzi Thompsona, który na KSW zawalczy po raz trzeci. Pierwszy raz mieliśmy go okazję oglądać w doskonałym boju z obecnym mistrzem kategorii ciężkiej Karolem Bedorfem. Drugi raz Anglik zawitał do naszego kraju na KSW 25, gdzie dosłownie zdewastował Kamila Walusia. Zapewne obrażenia Augustowskiego Drwala „Do wesela się zagoją”, ale porażka kolegi z maty podziałała na „Pudzillę” „jak płachta na byka”. Mariusz na konferencji prasowej, tuż po tamtej walce wyzwał na pojedynek Anglika.  Thompson był z tego faktu bardzo zadowolony, jest bardzo pewny siebie i zapowiada nokaut. Pudzian nie mówi zbyt wiele przed walką, w myśl zasady „Im pies mniej szczeka, tym bardziej gryzie.”

Podobno „starego psa nie nauczysz aportować” jednak Mariusz Pudzianowski podczas współpracy z teamem Piotra Jeleniewskiego nauczył się bardzo wiele. Przez całą swoją karierę, czy to w sportach siłowych czy w MMA „Pudzian” sam sobie był „sterem, żeglarzem i okrętem”, jednak to się zmieniło w „PJ Promotion” (obecna nazwa Ankos Zapasy Warszawa). Mariusz zrozumiał, że „Co dwie głowy to nie jedna” i doskonale realizuje taktykę nakreśloną przez trenera oraz słucha swojego narożnika, w którym prym wiedzie Arbi Shamaev.

Wydaje mi się, że Pudzianowski wygra tą walkę poprzez swoje firmowe „Groun and Pound”. Zwycięstwo nad fighterem klasy Oliego Thompsona zamknie usta wielu krytykom, ale „nie dzielmy skóry na niedźwiedziu” poczekajmy na walkę…

Share on Google Plus
    Blogger Comment
    Facebook Comment

0 komentarze:

Prześlij komentarz

REKLAMA

Hern z Lasu