Rok
2014 nie należał do
Asambeka Saidova. Najpierw na KSW 27 Borys Mańkowski przerwał jego
passę trzech kolejnych zwycięstw, odbierając pas mistrzowski
kategorii do 77 kg. Następnie kariera zawodnika z Olsztyna została
przerwana przez niesłuszne aresztowanie. W obliczu takich wydarzeń
nie jeden sportowiec kończył karierę. Nie urodzony w Groznym
fighter.
Saidov
wrócił w 2015 roku w wielkim stylu. Najpierw podczas obozu
treningowego prezentował się jeszcze lepiej niż przed przymusową
przerwą. Swoją świetną formę udowodnił na gali KSW 30 gdzie nie
dał najmniejszych szans Rafałowi Moksowi. Po trzech rundach pełnej
dominacji decyzja sędziów mogła być tylko jedna. Ręka Asłana
powędrowała do góry.
Fighter
z Olsztyna wrócił i parafrazując tytuł pewnej piosenki był
mocniejszy, silniejszy i szybszy niż kiedykolwiek wcześniej.
Niestety włodarze federacji KSW tego nie docenili. Przeciągające
się negocjacje nowego kontraktu zaowocowały brakiem Saidiova na
karcie zapowiadającej się bardzo mocno gali KSW w Londynie. Co
jeszcze dziwniejsze pokonany przez Aslambeka Moks otrzymał świetnego
rywala w postaci Jima Wallheada.
Impas
w negocjacjach i brak propozycji walk w 2015 roku ze strony
Konfrontacji wykorzystała organizacja Absolute
Championship Berkut, z
którą Saidov podpisał wcześniej kontrakt. Zawodnik
z Czeczeni już
24 października zadebiutuje
na
gali
ACB 23 w Moskwie.
Na tej samej karcie walk znaleźli się Michał Andryszak, Marcin
Lasota oraz Adrian Zieliński.
Przeciwnikiem
Asłana będzie Samuel
Quito (rekord
12 – 4, 7 submissions). Doświadczony zawodnik z USA walczył m.in.
dla organizacji Bellator. Co ciekawe obydwaj pokonali dźwigniami
Bena Lagmana, Quito zrobił to 26 sekun szybciej niż Saidov. Jeżeli
Aslambek z Rosji przywiezie zwycięstwo to w 2016 roku dostanie
najprawdopodobniej kolejną szansę walki o pas KSW. Pytanie tylko
czy jego posiadaczem będzie wtedy jeszcze Borys Mańkowski, którego
czeka ciężki bój z Jesse Taylorem na gali KSW Road to Wembley.
0 komentarze:
Prześlij komentarz