Nandor Guelmino (zdj. www.fightsite.hr/) |
Jestem bardzo, ale to bardzo zawiedziony przeciwnikiem,
jakiego dla „Różala” (rekord 4-2) zakontraktowali właściciel federacji KSW. Co
prawda rozumiem, że dla duetu Kawulski i Lewandowski Guelmino (rekord 11-5) to
nazwisko znane Polskim fanom MMA, gdyż w ostatnim swoim pojedynku Austriak mierzył
się z Danielem Omielańczukiem. Po drugie w swoim rekordzie Guelmino ma bardzo
dobre nazwiska i chociaż były to przegrane pojedynki to jednak Semmy Schilt, Andreas
Kraniotakes czy Josh Barnett coś znaczą (znaczyli) w światowym MMA.
Dlaczego
zatem ja nie jestem fanem takiego zestawienia? Po pierwsze Nandor nie pokazał
niczego wielkiego w swoich ostatnich walkach. Po drugie przegrał ostatnie dwie
walki. Po trzecie przegrał z Omielańczukiem, w związku, z czym nie wchodzi w
grę motyw „pomszczenia rodaka”. Po najważniejsze Guelmino to bardzo fizyczny
zawodnik, dążący do klinczu, potrafiący długo trzymać rywala w parterze. „Płocki
Barbarzyńca” potrzebuje rywali, którzy tak jak on kochają stójkę. Walka z
Paulem Słowińskim jest świetnym przykładem, to z takimi rywalami Marcin
Różalski może pokazać pełnię swoich umiejętności. Chyba, że wolicie oglądać „Różala”,
który przez pełen dystans szarpie się pod linami z rywalem. Jeżeli widzieliście
walkę Różalskiego z Glunderem to wiecie o czym mówię.
Jakie szanse ma „Płocki Barbarzyńca” z „The Hunem”? Przede
wszystkim musi unikać klinczu i obaleni, bo inaczej Guelmino go zamęczy, tak
jak zamęczył niemal Omielańczuka. Zdecydowanie „Różal” powinien wykorzystać
przewagę szybkości i siłę swoich kopnięć. Panowie z KSW następnym razem dla Marcina
Różalskiego prosimy o mniej fizycznego zawodnika…
0 komentarze:
Prześlij komentarz