Przed KSW 26: Starcie ciężkiego kalibru Karol Bedorf vs Tim Sylvia

(zdj. mma24.net)

Karol „Coco” Bedorf jest od pewnego czasu na fali wznoszącej. Ciężka praca na treningach zaowocowała niesamowitym wzrostem umiejętności. Cztery zwycięstwa pod rząd m.in. z Davidem Olivią, Olim Thompsonem i w końcu z Pawłem Nastulą dały mu upragniony tytuł mistrzowski KSW w królewskiej kategorii wagowej. Czy wchodząc do ringu z zawodnikiem, który nie wygrał walki od czerwca 2012 roku Szczecinianin ma się czego obawiać?

Zdecydowanie nie można lekceważyć Amerykanina, który ma 203 cm wzrostu i waży ponad 130 kg. Timothy Dean Sylvia rocznik 1976, dwukrotny mistrz UFC, 41 walk w formule MMA, 31 zwycięstw, w tym 20 przez KO/TKO. Silvia może już nie jest tak dobry jak kiedyś, natomiast nie sądzę żeby jego ciosy przestały „urywać głowę”, albo zapomniał czegoś z arsenału technik zapaśniczych czy grapllerskich. Sylvia nigdy nie był wirtuozem „Wszechstylowej Walki w Ręcz”, natomiast świetnie potrafił korzystać ze swoich warunków fizycznych stosując tzw. „brudny boks”.

Co zwycięstwo nad Sylvią może dać Bedorfowi? Po pierwsze poza Pawłem Nastulą w swoim rekordzie „Coco” nie posiada tak znanego na całym świecie nazwiska, co może w przypadku efektownego zwycięstwa zaowocować intratnymi propozycjami walk. Po drugie, psychologicznie, jeżeli Bedorf będzie w stanie pokonać zawodnika o takich gabarytach i z takim doświadczeniem,  będzie mógł walczyć niemal z każdym na świecie.

Polscy fani pamiętają porażkę Mariusza Pudzianowskiego, który stawiał pierwsze kroki w MMA i porwał się niczym z „motyką na słońce” na Tima Sylvię. Mariusz siedząc w pierwszym rzędzie pod ringiem z uśmiechem będzie obserwował jak ważące parę ton kopnięcia w wykonaniu Szczecinianina będą czynić destrukcje na ciele "The Maine-iaca" z Bettendorf  w stanie Iowa. Myślę, że Karol już w pierwszej rundzie przeniesie walkę do parteru i tam mocnym „GNP” wyśle Sylvię na emeryturę.

Share on Google Plus
    Blogger Comment
    Facebook Comment

0 komentarze:

Prześlij komentarz

REKLAMA

Hern z Lasu