Piotr Hallmann w UFC

Piotr Hallmann (zdjęcie mmarocks.pl)

Parę dni temu na Polską scenę MMA jak grom z jasnego nieba spadła wiadomość o kolejnym Polaku w UFC. Do Daniela Omielańczuka, który w górach przygotowuje się do swojego debiutu w Amerykańskiej organizacji, dołączył Piotr Hallmann. Co ciekawe walka Gdynianina będzie miał miejsce dwa tygodnie szybciej niż starszego kolegi z Nastula Team.

 „Płetwal” występy w oktagonie łączy z pracą zawodowego żołnierza marynarki wojennej. Gdyby, jego promotorzy dobrze podziałali, to mogłoby to przynieść mu wiele korzyści od strony PR-marketingu, gdyż Amerykanie kochają żołnierzy i wszystko, co jest związane z wojskiem. Gdyby Hallmann wygrał kilka walk i znalazłby się na głównej karcie, którejś z numerowanych gal, to organizatorzy z UFC mogliby postarać się o jakąś oprawę, w której do walki wyprowadzałby Polaka oddział marynarki wojennej.

Gdynianin zwyciężając dziewięć pojedynków pod rząd i zgarniając przy okazji pas organizacji World Free Fight Challenge, utorował sobie drogę do UFC. Podobnie jak Omielańczuk z serią jedenastu zwycięstw bez porażki. Podczas kwietniowego MMA ATTACK Hallmann w bardzo dobrym stylu pokonał doświadczonego Fina Juha-Pekka Vainikainena. Na kolejnej gali tej organizacji „Płetwal” walcząc przed swoją publicznością (W Trójmiejskiej Ergo Arenie) miał być jedną z głównych gwiazd wieczoru. Miał…, ponieważ kontrakt z UFC pokrzyżował te plany. 

Zastanawiam się czy przejście Hallmanna do UFC właśnie teraz to nie jest za szybko dla Gdynianina. Oczywiście szansa z UFC może się drugi raz nie powtórzyć. Bardziej myślę o tym, że doświadczony menager z Niemiec, mógł troszkę dłużej ponegocjować, pozwalając Piotrowi stać się prawdziwą gwiazdą MMA. Bo czy walka przed 14 tysięczną publicznością, na „własnych śmieciach” nie zrobiłaby z Hallmanna bohatera? A jakim magnesem dla publiczności byłaby świadomość, że jest to ostatnia walka Polaka przed debiutem w UFC.  Na pewno walka w Brazylii z Francisco Trinaldo to skok na „głęboką wodę”, ale kto lepiej go wykona niż marynarz.

Teraz pytanie do włodarzy KSW: jak to się stało, że Hallman nie zawalczył nigdy dla waszej organizacji? Po raz kolejny zastanawiam się nad paradoksem matchmakingu najlepszej organizacji w Europie. Czy skautom KSW nie chce się szukać dalej niż w gymie Pawła Nastuli? Dlaczego kontrakty, mają zawodnicy na poziomie Strusa czy Piskorza a nie np. Hallann, Jotko, Sajewski? Omielańczuk, też gdzieś minął się z KSW po swoich walkach z Olivą i Gluchovem.

O samej walce napiszę pod koniec sierpnia. Na razie trzeba trzymać kciuki za przygotowania Polaków do debiutów.

Share on Google Plus
    Blogger Comment
    Facebook Comment

0 komentarze:

Prześlij komentarz

REKLAMA

Hern z Lasu