(zdj. www.groundandpound.de) |
To będzie walka z rodzaju
„trafiła kosa na kamień”. Tam nie będzie kompromisów, a obydwaj fighterzy to
wielcy wojownicy. Żaden nie będzie unikał walki. Dla Różalskiego to będzie
świetna okazja, aby pokazać fanom MMA swoje umiejętności walki w stójce. Od
początku jego kariery w KSW na tym właśnie zależało włodarzom federacji, jednak
z różnych przyczyn oponenci zawodnika z Płocka zmieniali się tuż przed walką (m.in.
Jerome LeBaner), a ich zastępcy nie pozwalali „Różalowi” ukazać swojego
prawdziwego kunsztu walki wręcz.
Przeciwnikiem Barbarzyńcy z
Płocka będzie Paweł Słowiński. Przez wiele lat, jako Paul Slowinski
reprezentował Australię. Jest najbardziej utytułowanym Polskim zawodnikiem K1. Słowiński
to bez wątpienia legenda sportów walki. Walczył na najważniejszych imprezach
formuły K1 na świecie. Przegrywał tylko z najlepszymi: m.in. z Remym Bonjaskym,
Melvinem Manhoefem, Gokhanem Sakim czy Semmym Schiltem. Pokonał Mighty Mo,
Petera Grahama czy Nokweeda Davy'ego. „The Sting” to przede wszystkim mocne
kopnięcia. Wielu rywali do dziś wspomina piekielne „lowkicki”, które nie
jednego pozbawiły chęci do dalszej walki. Polak posiada też bardzo mocne
nokautujące uderzenie pięściami jak i wysokim okrężnym kopnięciem.
Marcin Różalski wywodzi się z tej
samej formuły walki. Podczas swojego debiutu w marcu 2011 roku miał walczyć
właśnie ze Słowińskim. Dziś „Różal” to już zupełnie inny zawodnik. Potrafi
walczyć w każdej płaszczyźnie, jaką oferuje formuła MMA, co będzie bez
wątpienia jego przewagą. Różalski to świetny magnes jeżeli chodzi o stronę
marketingową federacji KSW. Dobrym przykładem był jego odbiór przez widzów na
gali KSW 20 w Gdańsku, gdzie „Barbarzyńca” otrzymywał owacje nie mniejsze niż
uczestnicy main eventów Pudzianowski i Błachowicz. Niezwykle barwny i kolorowy
fighter z piekielnie ciętym językiem. Ma mnóstwo „hejterów”, ale przynajmniej nie
jest płaską postacią, tak jak wielu zawodników zakontraktowanych przez
federację. Mogę nie zgadzać się z wieloma poglądami Różalskiego, ale uwielbiam
tego gościa.
Niesamowicie zapowiadająca się
walka dwóch stójkowiczów, mogłaby sprzedać wiele subskrypcji PPV, gdyby tylko
federacja potrafiła je sprzedawać. No bo jak wytłumaczyć sytuację, w której na
18 dni przed galą nie jest znana cena, jaką trzeba zapłacić za dostęp? Wydaje
mi się, że pomimo przewagi Słowińskiego w stójce, Różalski dzięki swojemu
nietypowemu stylowi nie będzie ustępował mu pola. Mieszkający w Australii
fighter może mieć sporo kłopotów z przystosowaniem się do reguł MMA, gdyż będzie to jego debiut w tej formule. Choćby
rękawice stosowane na galach mieszanych sztuk walki są o wiele mniejsze niż w
K1 i nie można się skutecznie za nimi chować w gardzie. Różalski kiedy zobaczy,
że jest w opresji szybko będzie mógł sprowadzić walkę do parteru, gdzie będzie
miał znaczną przewagę nad Słowińskim. Myślę, że jeżeli walka nie skończy się w
pierwszych dwóch minutach, kiedy zawodnicy rzucą się na siebie z ciosami, to w
miarę upływu czasu szala przesunie się na stronę Marcina Różalskiego i to jego
ręka powędruje w górę przy odczytaniu werdyktu.
0 komentarze:
Prześlij komentarz