Z parkietu TBL: Zamojski ucieka z Trefla

zdjęcie (trojmiasto.pl)
Właśnie zabierałem się do pisania o "niewypałach" Prokomu po tym jak kolejny gracz z zagranicy opuścił ten zespół, a tu niespodzianka Przemysław Zamojski wypełni lukę po Alexie Acerze. Decyzja Zamojskiego o "ucieczce" z niepłacącego mu na czas Trefla (tak twierdzi koszykarz), może mieć o wiele większe znaczenie niż się wydaje. Po pierwsze pokazuje jak zaściankowy jest nasz biznes koszykarski w kraju. Gdzie jest etyka? Jak klub może podpisać umowę z graczem, którego kontrakt w poprzednim klubem nie został formalnie rozwiązany. Na stronie Asseco czytamy, że to agenci koszykarza zgłosili się do drużyny z Gdyni z propozycją. W całej tej sytuacji najbardziej stratny będzie sam Zamojski.Po pierwsze pewnie straci kilka meczy zanim sytuacja się rozwiąże, po drugie straci renomę, gdyż "uciekając" w trakcie rozgrywek staje się mało wiarygodny dla potencjalnych pracodawców, straci w oczach wielu kibiców, nie tylko z Sopotu, ponieważ lojalność to ważny aspekt sportu. Moim zdaniem ucierpi też jego gra i kariera, gdyż w Gdyni nigdy nie potrafili wykorzystać talentu tego koszykarza. Zresztą nie był on jedyny.Duet Kijewski - Pacesac tak samo nie potrafili skorzystać z gry Filipa Dylewicza, który już w czasach gry w Prokomie mógł być gwiazdą tego zespołu. Sam Pacesas, którego szanuję jako trenera miał niezwykły talent do marnowania potencjału jaki mieli niektórzy z jego graczy. Najbardziej ewidentnymi przykładami byli: Filip Videnov, który przyszedł do klubu jako super strzelec na poziomie europejskim  a odchodził jako średniak w skali polskiej ligi, podobnie Jan Henrik Jagla, z którego na siłę Litwin próbował zrobić gracza podkoszowego (Niemiec pomimo wzrostu lepiej odnajdywał się na obwodzie). Ronnie Burell w pierwszym sezonie gry w Prokomie był mega objawieniem: dobry rzut z dystansu, walka o zbiórki i twarda obrona. Z sezonu na sezon, z meczu na mecz zawodnik ten grając dla Pacesasa całkowicie zatracił swoje wszystkie talenty.
Wracając do uciekającego Zamojskiego. Może to przyjęcie przez jego dawny klub odbić się mocną czkawką zarządowi Gdyńskiej drużyny, gdy po sezonie usiądą do rozmów z Sopotem o ponownym połączeniu klubów.

PS. Oczywiście nie można mieć pretensji do gracza, jeżeli faktycznie nie otrzymywał wynagrodzenia.Nikt nie będzie grał za darmo ale ...biznesmeni  z klasą (ponieważ dzisiejsza liga to przede wszystkim biznes)inaczej załatwiają takie sprawy.
Share on Google Plus
    Blogger Comment
    Facebook Comment

0 komentarze:

Prześlij komentarz

REKLAMA

Hern z Lasu