Z parkietu NBA: Coś nie świecą te słońca?

Pheonix Suns najbardziej Polski klub w lidze NBA. Wszyscy trzej Polacy, którzy dostąpili zaszczytu gry w najlepszej lidze świata, bronili barw klubu z Arizony. Cezary Trybański i Maciej Lampe nie wnieśli za dużo do drużyny. Obecnie grający w tym klubie Marcin Gortat stara się jak może, jest podstawowym centrem zespołu i liderem, ale zacznijmy od początku...

Klub powstał w 1968 roku. Po niezbyt udanych latach wreszcie w 1976 roku, doszli do finału, w którym zmierzyli się z legendarnym zespołem Boston Celtics. Ambitna drużyna z Arizony walczyła do końca, ale pierścienie zgarnęli Celtowie z Bostonu. Kolejne lata przyniosły przeciętne osiągnięcia. Wszystko zmieniło się w 1992 roku, kiedy do drużyny dołączył Sir Charles Barkley. Już w swoim pierwszym sezonie w szeregach Słońc, będąc liderem NBA w punktach, zbiórkach i asystach został MVP ligi. Drużyna ponownie zagrała w emocjonującym finale. Historia powtórzyła się, gdyż nawet świetny Barkley oraz solidni  Danny Ainge, Dan Majerle i Kevin Johnson to było za mało na Chicago Bulls Michaela Jordana. Kolejne lata to znów powrót do przeciętności. Pomimo, że przez lata w drużynie grali tacy gracze jak: jedni z najlepszych rozgrywających NBA Jason Kidd, Steve Nash czy będący już cieniami dawnych siebie Penny Hardeway i Stephone Marbury, typowani na wielkie gwiazdy Shawn Marion czy Amare Stoudemire, starawi już Grant Hill i Shaq O'neal to drużyna ta nigdy nie zaświeciła pełnym blaskiem. Pomimo niezwykle efektownej taktyki "run and gun",  dzięki której zdobywali niewyobrażalne ilości punktów z szybkich ataków to zawsze czegoś brakowało.

Obecnie kiedy drużynę opuściło jej dwóch liderów i przeniosło się do Los Angeles Steve Nash (Lakers) Grant Hill (Clippers)  nastąpiła zmiana warty. Drużyna ma trzech liderów: Marcina Gortata, Luisa Scolę i Gorana Dragica. Gortat pomimo chwilowego dołka jeszcze sporo pokaże w tym sezonie. Scolę podziwiałem kiedy grał jeszcze dla Hiszpańskiej Tau Ceramiki Vitoria. Już wtedy wiedziałem, że jest graczem formatu NBA. Dragicia też widziałem na żywo ale nie prezentował się wtedy tak dobrze jak teraz. Tylko, że wyżej wymieniona trójka to za mało aby zwojować ligę. Co prawda mają wsparcie w ataku w postaci ex Lakersa Shanona Browna, sporo rzucającego za trzy Michaela Beasleya. Z ławki sporo wnoszą Jared Dudley i Sebastian Telfair. Ale to wszystko atak. W obronie jest dramat. Pheonix traci najwięcej punktów w całym NBA 104,7 punktu, przy skuteczności rywali na poziomie 48 % (drugi najgorszy wynik w lidze). Blokują ok. 6 rzutów rywali na mecz, ale głównie robi to Gortat (śr. 3 bloki). Pozwalają też rywalom zbierać więcej z tablicy. Dlaczego Słońca nie świecą? Bo zawodnicy tacy jak Brown, Beasley, Dudley czy wchodzący za Gortata Jermine O'neal parafrazując Hardkorowego Koksa : "Są miętcy". Moim zdaniem, powinni pomyśleć o wymianie któregoś z powyższych. Może na kogoś z San Antonio ...tam przynajmniej wiedzą jak bronić.
Share on Google Plus
    Blogger Comment
    Facebook Comment

0 komentarze:

Prześlij komentarz

REKLAMA

Hern z Lasu