zdjęcie (www,mmarocks.pl) |
Kiedy usłyszałem pierwszy raz o tym rewanżu pomyślałem,
będzie się działo. Do dziś pamiętam emocje, które towarzyszyły pierwszemu
starciu tych zawodników. Przeczytałem wówczas komentarze na temat tego
zestawienia i się mocno zdziwiłem. Szczerze myślałem, że ludzie oszaleją na
punkcie tej walki. Ok. może Jay Silva przegrał trzy ostatnie pojedynki…, ale to
była najlepsza walka w historii Polskiego MMA. Czy gość, który był współautorem
tego widowiska nie zasługuje na rewanż?
Ostatnio KSW zorganizowało konferencję, na której twarzą w
twarz na pytania dziennikarzy odpowiadali zarówno Jay Silva jak i Michał
Materla. Silva wyglądał jakby od ostatniej walki czas spędzał wyłącznie w McDonaldzie. W niewybrednych słowach podsumował pracę Polskich sędziów i samego
Materli, który według niego zwycięża tylko dzięki temu, że walczy w Polsce. Wiem,
że rolą fightera z Angoli jest to, aby jak najlepiej sprzedać tą walkę PR-owo,
próbując wyprowadzić z równowagi popularnego „Cipao”, ale bez przesady. Jay
nawet gdyby sędziowie byli „Pereszczaci na jedno oko” to nie wygrałeś tej
walki. Wszystko, co zrobiłeś w tej walce Materli zawdzięczasz nielegalnemu
frontalnemu kopnięciu w kolano. Co więcej Twój trener Krzysztof Soszyński
powiedział, że przegrałeś, bo nie masz prawdziwego serca do walki. Po porażce
Kendalla Grove z Materlą jako pierwszy właśnie Silva napisał na Twitterze, że
sędziowie „obrabowali” Amerykanina. Wydaje mi się, że przebrała się miarka,
Michale Materla apeluje do Ciebie: 28 września są moje urodziny i najlepszym
prezentem będzie jak zamkniesz tą „niewyparzoną” jadaczkę Jaya Silvy mocnym
ground and pound. A potem jeszcze trzeba nauczyć manier zadufanego w sobie Hawajczyka.
Pomimo tego, że wierzę w talent Michała Materli to nie lekceważyłbym
zawodnika z Angoli. Stójka, jaką prezentuje Silva jest na bardzo wysokim
poziomie. Kombinacje są ciekawe, nieszablonowe i przede wszystkim czynią
destrukcję. Jednak wykorzystując cały arsenał ciosów, kopnięć i niezwykłych backfistów,
Jay Silva gdzieś zapomina o obronie szczęki, która jest, co by tu dużo mówić „Overeemowa”
[1].
Tak było zarówno w walce z Wes Swofford (później pokonanym przez Tomasza Drwala)
jak i z Sam Alveyem.
0 komentarze:
Prześlij komentarz