Przed KSW 24: Michał Materla vs Jay Silva 2 (wielki rewanż)

zdjęcie (www,mmarocks.pl)

Kiedy usłyszałem pierwszy raz o tym rewanżu pomyślałem, będzie się działo. Do dziś pamiętam emocje, które towarzyszyły pierwszemu starciu tych zawodników. Przeczytałem wówczas komentarze na temat tego zestawienia i się mocno zdziwiłem. Szczerze myślałem, że ludzie oszaleją na punkcie tej walki. Ok. może Jay Silva przegrał trzy ostatnie pojedynki…, ale to była najlepsza walka w historii Polskiego MMA. Czy gość, który był współautorem tego widowiska nie zasługuje na rewanż?

Ostatnio KSW zorganizowało konferencję, na której twarzą w twarz na pytania dziennikarzy odpowiadali zarówno Jay Silva jak i Michał Materla. Silva wyglądał jakby od ostatniej walki czas spędzał wyłącznie w McDonaldzie. W niewybrednych słowach podsumował pracę Polskich sędziów i samego Materli, który według niego zwycięża tylko dzięki temu, że walczy w Polsce. Wiem, że rolą fightera z Angoli jest to, aby jak najlepiej sprzedać tą walkę PR-owo, próbując wyprowadzić z równowagi popularnego „Cipao”, ale bez przesady. Jay nawet gdyby sędziowie byli „Pereszczaci na jedno oko” to nie wygrałeś tej walki. Wszystko, co zrobiłeś w tej walce Materli zawdzięczasz nielegalnemu frontalnemu kopnięciu w kolano. Co więcej Twój trener Krzysztof Soszyński powiedział, że przegrałeś, bo nie masz prawdziwego serca do walki. Po porażce Kendalla Grove z Materlą jako pierwszy właśnie Silva napisał na Twitterze, że sędziowie „obrabowali” Amerykanina. Wydaje mi się, że przebrała się miarka, Michale Materla apeluje do Ciebie: 28 września są moje urodziny i najlepszym prezentem będzie jak zamkniesz tą „niewyparzoną” jadaczkę Jaya Silvy mocnym ground and pound. A potem jeszcze trzeba nauczyć manier zadufanego w sobie Hawajczyka.

Pomimo tego, że wierzę w talent Michała Materli to nie lekceważyłbym zawodnika z Angoli. Stójka, jaką prezentuje Silva jest na bardzo wysokim poziomie. Kombinacje są ciekawe, nieszablonowe i przede wszystkim czynią destrukcję. Jednak wykorzystując cały arsenał ciosów, kopnięć i niezwykłych backfistów, Jay Silva gdzieś zapomina o obronie szczęki, która jest, co by tu dużo mówić „Overeemowa” [1]. Tak było zarówno w walce z Wes Swofford (później pokonanym przez Tomasza Drwala) jak i z Sam Alveyem.


[1] Nawiązanie do Alistaira Overeema

Share on Google Plus
    Blogger Comment
    Facebook Comment

0 komentarze:

Prześlij komentarz

REKLAMA

Hern z Lasu