Z parkietu NBA: Ostatnia krucjata Kobe Bryanta po dwa pierścienie mistrzowskie



Koby Bryant pięciokrotny mistrz NBA, siedem razy grał w finałach, trzynaście razy w AllStar Game... czy jest najlepszym koszykarzem w historii? Nie wiem ale na pewno już dziś może mówić o sobie "I'm Legend". I aby ta legenda była jeszcze większa, potrzeba mu jeszcze dwóch tytułów mistrzowskich aby przegonić w tej klasyfikacji Michaela Jordana, do którego od początku swojej kariery był porównywany.
Kobe zadebiutował w NBA w 1996 roku mając zaledwie osiemnaście lat. W zespole liderem był "Wielki" Shaq O'neal, ale pomimo dobrej gry Jeziorowcy z LA trzykrotnie odpadali w playoffs. Przed sezonem 1999-2000 drużynę objął trener Phill Jackson (6 mistrzostw jako trener Chicago Bulls). Lakersi w sezonie zasadniczym wygrali 67 meczy i po ciężkiej serii z Portland weszli do finałów, w których pokonali Indianę Pacers. Kobe cieszył się ze swojego pierwszego mistrzostwa. W dwóch kolejnych latach udało im się powtórzyć ten sukces wygrywając z Philadelphią 2001 i New Jersey 2002 rok. Kolejny raz udało im się dojść do finałów w 2004 roku. Mając w składzie Karla Malone i Garego Paytona, Kobe i Shaq nie zdołali pokonać Detroit. Po sezonie pełnym wzajemnych utarczek między Bryantem i O'nealem Lakersi postawili na młodość i Shaq musiał odejść do Miami.
Kolejne lata w których to Kobe był absolutnym liderem Lakersów to lata niepowodzeń. Najgorszy był sezon 2004/5 w którym to po raz pierwszy w swojej karierze Bryant nie zagrał w fazie play off. W 2008 roku (tym samym w którym Kobe został MVP ligi) do drużyny doszedł Paul Gasol idealny podkoszowy do wspólnej gry z Bryantem. Szybko udało im się zgrać ze sobą i doszli do finału w którym przegrali z Boston Celtics. Rok później ponownie zagrali w finałach i Dwight Howard (oraz Marcin Gortat) i cały zespół Orlando Magic byli w stanie urwać im tylko jedno zwycięstwo w tej serii. Kobe założył na palec swój czwarty pierścień mistrzowski, ale jakże ważny, pierwszy bez O'neala, który rok wcześniej żartował z Bryanta rapując  "Kobe couldn't do it without me". Rok później ponownie zagrali w finałach z Boston Celtics i rewanżując się za finał z 2008 roku w ciężkiej serii w której dopiero siódmy mecz wyłonił mistrza NBA. Bryant zapełnił wszystkie palce jednej ręki pierścieniami mistrzowskimi (tak samo jak inny wielki Lakers Magic Johnson).
Do solidnego składu z Bryantem, Gasolem, Metta World Peacem dołączyły dwie gwiazdy NBA aby pomóc Kobemu w jego chyba ostatniej krucjacie po dwa kolejne tytuły aby przegonić Jordana i aby Lakers przegonili odwiecznego rywala Celtów z Bostonu (Lakersi mają 16 tytułów Boston 17). Co prawda sezon zaczęli od dwóch porażek ale ta "maszyna" jeszcze zaskoczy.
Dzięki grze Howarda Bryant zyska więcej miejsca na swoje wjazdy. Ich dwójkowe zagrania mogą być absolutnie nie do zatrzymania przez rywali jak za czasów duetu Kobe-Shaq.
Bryant przez całą swoją karierę nigdy nie grał z tak wysokiej klasy rozgrywającym. Dzięki podaniom jednego z najlepszych asystentów w historii NBA Steva Nasha, "Czarna Mamba" będzie mógł jeszcze łatwiej zdobywać punkty po prostych rzutach z miejsca.
17 sezon w karierze Bryanta będzie ciężki ale coś mi mówi, że kiedy zabrzmi ostatni gwizdek sędziego w finałach 2013 to właśnie Lakersi będą oblewać się szampanem...
Share on Google Plus
    Blogger Comment
    Facebook Comment

0 komentarze:

Prześlij komentarz

REKLAMA

Hern z Lasu